BYĆ ALBO NIE BYĆ – OTO JEST PYTANIE O 5G

Olle Johansson
28 maja 2019

Wszystkie dowody, jakimi dysponuje dziś nauka na temat negatywnych skutków zdrowotnych i biologicznych wynikających z ekspozycji na sztuczne pole elektromagnetyczne emitowane przez urządzenia takie jak telefony komórkowe, anteny/stacje bazowe, wieże radiotelewizyjne, elektroniczne nianie, inteligentne liczniki, linie elektryczne i routery WiFi, wskazują na to, że być może narażamy na niebezpieczeństwo coś więcej niż tylko własne zdrowie. Bakterie, rośliny, ptaki, żaby i owady zapylające – one również znajdują się w niebezpieczeństwie, i oczywistym jest, że musimy kierować się najwyższą ostrożnością, zanim wystawimy ludzi i przyrodę ożywioną na działanie sztucznych pól elektromagnetycznych. W rzeczywistości, być może już teraz narażamy na poważnie niebezpieczeństwo obecne i przyszłe pokolenia. Niepodejmowanie działań dzisiaj może doprowadzić do katastrofy w przyszłości, i skoczyć się przysłowiowym „mądry człowiek po szkodzie” lub – co gorsza – „mądry zbyt późno”.

Autor: Olle Johansson, były kierownik Oddziału Dermatologii Eksperymentalnej w Zakładzie Neuronauki, Instytut Karolinska, Sztokholm, Szwecja oraz były profesor nadzwyczajny Królewskiego Instytutu Technologii, również w Sztokholmie, obecnie na emeryturze, kieruje Instytutem Common Sense for Common Sense, Utö/Sztokholm, Szwecja.

Jako naukowiec i obywatel nie wiem, czy nowa wersja bezprzewodowej telekomunikacji, tak zwane 5G, jest bezpieczne, czy nie. Nie wie tego również Federalna Komisja Łączności (FCC), która jest niezależną agencją rządu Stanów Zjednoczonych, utworzoną na mocy ustawy po to, by nadzorować międzystanową łączność radiową, telewizyjną, przewodową, satelitarną i kablową. Nie wie tego także Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA), rządowa agencja Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej (DHHS), czyli jednego z tych departamentów federalnych które mają władzę wykonawczą (od tłum.: DHHS – odpowiednik polskiego Ministerstwa Zdrowia).

Kiedy Senator USA Richard Blumenthal zapytał ich – podczas ostatniego przesłuchania w Senackiej Komisji ds. Handlu, Nauki i Transportu w dniu 7 lutego 2019 na temat przyszłości bezprzewodowej sieci 5G i jej wpływu na Amerykanów i gospodarkę – , dlaczego nie ma żadnych badań naukowych na temat potencjalnych zagrożeń dla zdrowia ze strony 5G (na posiedzeniu tym senator skrytykował również FCC i FDA za udzielenie niewystarczających odpowiedzi na pytania dotyczące zdrowia publicznego), to musiał on z całą mocą stwierdzić, że operatorzy bezprzewodowi sami przyznają, że nie wiedzą o istnieniu żadnych niezależnych badań naukowych potwierdzających bezpieczeństwo 5G!

5 kwietnia 2019 członek Izby Reprezentantów, Peter A. DeFazio, Przewodniczący Komisji Transportu i Infrastruktury Izby Reprezentantów, napisał list do przewodniczącego FCC Ajit’a Pai’a oraz do pełniącego obowiązki komisarza FDA Norman’a Sharpless’a, w którym pytał o rządowe badania dotyczące możliwych skutków zdrowotnych promieniowania o częstotliwości radiowej (RF) i o to, jak mają się one do wytycznych FCC dotyczących bezpiecznych limitów tego promieniowania dla ludzi, w świetle dążeń tej instytucji do wdrożenia technologii 5G i rozmieszczenia ponad 800 000 nowych instalacji antenowych w Stanach Zjednoczonych po to, by zapewnić w ciągu najbliższych sześciu lat szybki dostęp do Internetu dla 99% Amerykanów.

Odniesienie: Przewodniczący FCC wspiera umowę T-Mobile-Sprint

DeFazio zwrócił uwagę, że chociaż FCC prosiła o informację zwrotną na temat tego, czy jej wytyczne dotyczące bezpieczeństwa fal radiowych powinny zostać poddane rewizji w 2013 r., to jednak nie podjęła ona żadnych dalszych działań, a wytyczne nie zostały zaktualizowane od czasu ich wprowadzenia w 1996 r. DeFazio prosił w swym liście o szczegółowe informacje na temat badan nad wpływem fal radiowych i sieci 5G na zdrowie człowieka. Pytał również, jakie wysiłki podjęły organy rządowe w celu edukowania i informowania społeczeństwa o ich wynikach.

I znowu, oczywistym jest, że konsument nie znajdzie w dokumentach FDA lub FCC żadnych informacji na ten temat.

Ale na całym świecie wciąż mówi się obywatelom, a także politykom w naszym parlamencie (np. poprzez szwedzką, norweską i duńską instytucję rządową ds. promieniowania i zdrowia), że nie ma powodów do obaw. Przepraszam! Jeśli nikt – nawet amerykańskie FCC i FDA – nie wie o istnieniu żadnych niezależnych badań naukowych potwierdzających bezpieczeństwo sieci 5G, to mam prawo być bardzo zaniepokojony, tym bardziej, że z obecnej obszernej literatury naukowej, liczącej ponad 26 000 pozycji, na temat wcześniejszych G, tj. 2G, 3G i 4G, a także ekspozycji na promieniowanie emitowane przez wieże radiotelewizyjne, elektroniczne nianie, inteligentne liczniki i linie elektryczne, wynika jasno, że musimy zachować najwyższą ostrożność przy podejmowaniu decyzji o tym, czy dalej zanurzać obywateli i środowisko naturalne w coraz większej ilości sztucznych pól elektromagnetycznych.

Niepodejmowanie działań dzisiaj może doprowadzić do katastrofy w przyszłości, a brak działań może skończyć się przysłowiowym „mądry człowiek po szkodzie” lub – co gorsza – „mądry zbyt późno…”

Czynne nakłanianie członków rządu i parlamentu przez urzędników państwowych, zatrudnionych w różnych organach rządowych, należy postrzegać jako poważny problem. Moim zdaniem, właściwym określeniem dla takich działań jest „zdrada stanu”. Moją rolą, jako naukowca, nie jest promowanie wygody czy wzrostu gospodarczego, lecz „służba i ochrona” ludzkiego zdrowia, a także ochrona zwierząt, roślin i bakterii. To jedyny cel, który powinien mi przyświecać, a nie zapewnianie konsumentów czy parlamentarzystów, że „nie ma powodów do obaw”, co byłoby ewidentnym kłamstwem.

***

Już w roku 2001/2002, w Genewie, w oparciu o wcześniejsze wnioski, Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zaklasyfikowała pole magnetyczne generowane przez instalacje elektryczną i linie przesyłowe energii elektrycznej jako czynnik możliwie kancerogenny, jeśli chodzi o białaczkę dziecięcą (Grupa 2B), a do 31 maja 2011 r. pola elekromagnetyczne o częstotliwościach radiowych zaklasyfikowano jako możliwie kancerogenne w przypadku niektórych guzów mózgu (Grupa 2B). W tym samym roku Rada Europy wezwała do wprowadzenia „zakazu używania telefonów komórkowych i sieci bezprzewodowych w szkołach”, ponieważ technologie te mają „potencjalnie szkodliwy” wpływ na ludzi. Rada Europy doszła do wniosku, że „konieczne jest podjecie natychmiastowych (!) działań w celu ochrony dzieci”. W Szwecji nic się nie zmieniło pod tym względem, dzieci oczywiście były – i nadal są – niewarte ochrony, za to chroniony jest prywatny zysk i bezgraniczna chciwość. I wszystko to pomimo, że klasyfikacja w Grupie 2B oznacza, że narażamy nasze dzieci na czynnik równie szkodliwy jak inne bardzo niebezpieczne substancje, takie jak DDT, ołów, formaldehyd, spaliny samochodowe, gazy spawalnicze itp., wszystkie z tej samej Grupy 2B. Niezły paradoks. gdyż całą pewnością nie są to czynniki, na które rodzice chcieliby narażać swe pociechy, nieprawdaż?

Ten paradoks jest tym większy, jeśli weźmiemy pod uwagę, że wszystkie te gadżety – z ewolucyjnego punktu widzenia – to tylko zabawki. Dzieci, które nie dostaną tabletu czy smartfonu, i tak wyrosną na odpowiedzialnych, dobrych ludzi – o to nie musimy się martwić! Ale bez spełnienia koniecznych warunków do życia, takich jak: czysta woda, czyste powietrze i bezpieczna żywność, opieka, troska, miłość i szacunek, zginą, podobnie jak przyroda ożywiona, np. owady zapylające, które już dziś niszczone są bezpowrotnie.

Czasami aspekt zabawkowy 5G wydaje się przesadzony! Kilka dni temu czytałem jak firma handlowa, Ordnance Survey Limited w Anglii zapewniała, że:
Wspólnie opracowaliśmy narzędzie demonstracyjne, które pozwoli dostawcom sieci i władzom lokalnym wizualizować najlepsze lokalizacje dla anten telefonii komórkowej, aby zapewnić większą prędkość sieci i lepszy zasięg, które zaspokoją wymagania rosnącej liczby urządzeń mobilnych”. –  5G. We’ll keep you connected, Ordnancesurvey.co.uk

Wśród zdjęć, jakimi się ta firma posługuje, jest zdjęcie kościoła św. Piotra w Bournemouth z ukośnymi obrazkami pochodzącymi z Leica Geosystems.

Ja to jednak jestem głupi, sądziłem, że kościół jest miejscem na modlitwę, szacunek, smutek, szczęście, kontemplację i głoszenie słowa Bożego, a nie miejscem do oznaczania kolorowymi kodami przez Leica Geosystems… A już na pewno nie do udostępniania kościelnej wieży jako platformy do przekazu twardej pornografii, brutalnych filmów, amoralnych i nieetycznych treści itp. Czy do tego naprawdę powinny służyć nasze kościoły? Ale przypuszczam, że siłą napędową, jak to często bywa, jest tu chciwość, a nie realna potrzeba.

Nic więc dziwnego, że obywatele Bournemouth są teraz podenerwowani!

Biorąc pod uwagę wyniki najnowszego amerykańskiego Programu Toksykologicznego [2016-218], w którym wykryto u szczurów wyraźny związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy promieniowaniem o częstotliwości radiowej (RF) w polu bliskim z telefonu komórkowego a złośliwym glejakiem mózgu i nerwiakiem osłonkowym w sercu oraz badania, które je potwierdziły, przeprowadzone w Instytucie Ramazzini [2018-2019] u gryzoni wyeksponowanych na promieniowanie RF w polu dalekim (od tłum.ze stacji bazowej), to wszystko, co powiedziałem wcześniej, nabiera jeszcze większego znaczenia.

A w 2012 r. Włoski Sąd Najwyższy po raz pierwszy orzekł, że telefony komórkowe mogą powodować guza mózgu! I nie zapominajcie, że WHO zaklasyfikowała pola magnetyczne emitowane przez linie elektryczne jako możliwie rakotwórcze (Grupa 2B) już w 2001/2002 r.!

Oprócz ryzyka raka mózgu i serca, telefony komórkowe i Wi-Fi mogą również wpływać na barierę krew-mózg, rozszczelniać ją, przez co do mózgu dostają się toksyczne molekuły, uszkadzając i niszcząc neurony w hipokampie (jedno z centrów w mózgu odpowiedzialne za pamięć) oraz zwiększając lub zmniejszając produkcję białek niezbędnych dla prawidłowego metabolizmu mózgu, prawidłowej reakcji na stres i ochrony neuronów. Zaobserwowano, że w spermie poddanej ekspozycji na PEM z telefonów komórkowych i Wi-Fi było mniej plemników były one mniej ruchliwe i żywotne, miały uszkodzone główki i inne wady, a także uszkodzenia DNA, przez co ich zdolność rozrodcza była słabsza. Sygnały bezprzewodowe mogą zwiększać stres oksydacyjny w komórkach i prowadzić do wzrostu produkcji prozapalnych cytokin oraz obniżać zdolność do naprawy jedno-i dwuniciowych pęknięć DNA. Wykazano również upośledzenie funkcji poznawczych, upośledzenie w uczeniu się i pamięci. Wyniki badań PISA przeprowadzone przez OECD w zakresie czytania i matematyki pokazują coraz gorsze wyniki w krajach, które najwięcej zainwestowały we wprowadzanie komputerów, tabletów i telefonów komórkowych w szkołach. Wielozadaniowość, zbyt wiele godzin przed ekranem, mniej czasu na kontakty towarzyskie i aktywność fizyczną, ryzyko bólów szyi i pleców, nadwaga, problemy ze snem i uzależnienie od technologii informatycznych to tylko niektóre ze znanych zagrożeń i skutków ubocznych używania tych urządzeń. Te zagrożenia stoją w wyraźnej opozycji do zachwalanych, ale w dużej mierze niepotwierdzonych, możliwych korzyści płynących z tych technologii (tak naprawdę OECD twierdzi, że częste korzystanie z komputerów w szkołach prowadzi raczej do gorszych wyników w nauce!)

A wyniki najnowszych odkryć – Taheri i wsp. [2017] – bakterie wyeksponowane na promieniowanie z telefonu komórkowego i promieniowanie WiFi stają się odporne na antybiotyki – mówiąc delikatnie, mrożą krew w żyłach i w prosty sposób wyjaśniają ogromny i budzący trwogę wzrost liczby mikroorganizmów odpornych na antybiotyki na całym świecie. Niedawno – w 2017 r. – wezwano kraje G20, aby przedyskutować fakt, że każdego roku ponad 25 000 Europejczyków umiera przedwcześnie z powodu odporności na antybiotyki. Szacuje się, że do roku 2050 r., będzie to około 10 000 000 ludzi na całym świecie, a żadne z tych dwóch oszacowań nie uwzględniało ustaleń Taheri i wsp. Zatem te 10 000 000 może z łatwością urosnąć do 7 600 000 000… nie licząc wszystkich zwierząt hodowlanych, które padną z tego samego powodu.

Na koniec należy zauważyć, korzystając z tego, że wciąż jeszcze, czytelniku, widzisz ten tekst, że niebieskie światło emitowane przez smartfony i tablety modyfikuje komórki w naszych oczach, co może przyspieszać ślepotę – zgodnie z najnowszymi badaniami Ratnayake i wsp., opublikowanymi w Nature Scientific Reports, [2018].

Badacze z Uniwersytetu w Toledo badali wpływ niebieskiego światła – które pochodzi zarówno od słońca, jak i od urządzeń cyfrowych – na nasze oczy. W badaniu wykazano, że niebieskie światło wyzwala „toksyczne” reakcje w cząsteczkach siatkówki, które są wrażliwe na światło i przekazują sygnał do mózgu. Tym, co pozwala nam widzieć jest retinal używany przez fotoreceptory w naszych oczach. Wyniki pokazały, że niebieskie światło przyczynia się do powstawania toksycznych reakcji chemicznych, które niszczą te fotoreceptory, a tych już nie można przywrócić, kiedy obumrą. Naukowcy twierdzą, że prowadzi to do zwyrodnienia plamki żółtej, nieuleczalnej choroby oczu, która powoduje ślepotę u osób w 50-tym lub 60-tym roku życia.

Według American National Sleep Foundation niebieskie światło może również wpływać negatywnie na sen, hamując zdolność organizmu do wytwarzania hormonu melatoniny. Specjaliści ci zalecają niekorzystanie z tych urządzeń na co najmniej 30 minut przed snem.

Zrodlo: USA Today: Blue light from phones, tablets could accelerate blindness and hurt vision, study finds Ekspozycja na niebieskie światło może tłumaczyć dramatyczny wzrost problemów z bezsennością w naszym nowoczesnym społeczeństwie.

***

Często, w debacie publicznej, słyszy się przedstawicieli różnych władz, którzy oświadczają, że jeśli tylko natężenie PEM utrzymuje sie poniżej aktualnych wytycznych (podanych w µW/m2; 1800 MHz) czyli poniżej 9 000 000 µW/m2 zalecanych przez ICNIRP (1998) i WHO dla Szwecji, Norwegii, Danii i wielu innych krajów, lub 10 000 000 µW/m2 dla USA, to wtedy wszystko jest w porządku. Ale naturalne tło podczas normalnej aktywności kosmicznej wynosi zaledwie 0,000001-0,00000000001 µW/m2, a zatem maksymalne dozwolone narażenie obywateli jest 1.000.000.000.000.000.000 razy silniejsze. Czy zaufalibyśmy komuś, kto twierdzi, że wytrzymamy 1 000 000 000 000 000 000 razy mocniejsze ciśnienie powietrza na zewnątrz lub 1 000 000 000 000 000 000 razy wyższą temperaturę w pomieszczeniu?

Biorąc powyższe pod uwagę, już w 1997 r. – podczas obrad Związków Zawodowych w Sztokholmie (Statstjänstemannaförbundet; ST) – zaproponowałem to naturalne tło wynoszące zaledwie 0,000001-0,00000000001 µW/m2 jako prawdziwie prozdrowotny, bezpieczny limit! Nadal przy tym obstaję i niniejszym powtarzam.

Oficjalne rządowe wytyczne dotyczące narażenia ludzi, pierwotnie całkowicie oparte na argumentach technicznych – plastikowych lalkach wypełnionych płynem (!) i obliczeniach opartych na modelach matematycznych – są od dekad nieaktualne – dotyczą tylko jednej jednorazowej ostrej ekspozycji termicznej trwającej 6 lub 10 minut, w środowisku całkowicie wolnym od jakiegokolwiek innego podobnego promieniowania przez resztę życia. Prawdziwa ekspozycja w codziennym życiu ma miejsce na poziomie do 100 000 razy poniżej tych „wytycznych”, ale za to jest ciągła – tj. 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu, i stanowi narażenie na skumulowane promieniowanie z nieskończonej liczby różnych źródeł PEM! Pszczoły, ptaki i ludzie nie są plastikowymi lalkami wypełnionymi płynem, ani nie są maszynami.

W związku z tym pilnie potrzebne są nowe, oparte na biologii normy ekspozycji na PEM, aby chronić zdrowie publiczne i przyrodę na całym świecie.

A zatem musimy żyć ze świadomością tego, co wykazała nauka, czyli że ostre lub chroniczne narażenie na promieniowanie z urządzeń bezprzewodowych, znacznie poniżej obecnych oficjalnych wytycznych, może być szkodliwe. Ponadto musimy zrozumieć, że dzieci są bardziej wrażliwe na czynniki środowiskowe niż dorośli – a to my odpowiadamy za ich ochronę – oraz ze skutki negatywnego wpływu środowiska na dzieci będą bardziej dewastujące dla społeczeństwa. Możemy sobie pozwolić na to, żeby stracić starych ludzi, ale na pewno nie młodych!

Ostatnio, prawdę powiedziawszy, w niektórych krajach coś się zaczęło zmieniać, np. we Francji wprowadzono w 2009 r. ustawę zakazującą telefonów komórkowych w szkołach, a następnie zaostrzono ją 29 stycznia 2015 r. Zakazy weszły w życie w krajach takich jak Nigeria w 2012 – mniej więcej w tym samym czasie, gdy nauczyciele z Wysp Salomona wezwali do wprowadzenia zakazu używania telefonów w swoich szkołach. Uganda zakazała używania telefonów w szkołach w 2013 r., rok po tym, jak Malezja potwierdziła podobny zakaz u siebie. To wszystko dotyczyło nie tylko szkół, w których młodym ludziom zakazano używania telefonów komórkowych w ostatnich latach. W jednej z prefektur w Japonii w 2014 r. dzieciom nie wolno było korzystać z telefonów po godzinie 21.00, a niedługo wcześniej rząd w Belgii podjął kroki ograniczające korzystanie z telefonów komórkowych przez małe dzieci: sprzedaż telefonów komórkowych dzieciom poniżej 7 lat będzie zakazana w sklepach, a także przez internet; zakazane będą również reklamy telefonów komórkowych podczas programów dla dzieci w radiu, telewizji i internecie. W 2015 r. w Indonezji rozważano wprowadzenie zakazu używania komórek przez uczniów w szkołach i poza szkołą, a w 2013 r. w Korei Południowej eksperci zauważyli wzrost liczby nastolatków ze słabą pamięcią. Ta nowa forma ”demencji” powoduje pogorszenie zdolności poznawczych, zazwyczaj obserwowane raczej u osób, które doznały urazu głowy lub choroby psychicznej. Za ten niepokojący trend eksperci obwiniają konsole do gier i telefony komórkowe.

Ponadto przed 27 lutego 2017 r. rozesłano komunikat prasowy z informacją, że Rada Doradcza ds. Zdrowia i Ochrony Środowiska Dzieci stanu Maryland jako pierwsza w USA wydała nowe zalecenia dotyczące zmniejszenia narażenia dzieci na Wi-Fi, a podobna informacja prasowa z 6 marca 2017 r. mówi, że „Cypr usuwa wi-fi z przedszkoli i wstrzymuje wdrażanie technologii bezprzewodowych w państwowych szkołach podstawowych”. Jako Szwed mam jednak prawo zapytać: a gdzie w tym wszystkim plasuje się mój kraj, Szwecja? Szwedzi ubierają dzieci w kolorowe kombinezony, kamizelki odblaskowe, hełmy ochronne, kaski rowerowe i tym podobne, ale pozwalają im chodzić „nago” wśród otaczających je sztucznych pól elektromagnetycznych, które zostały zaklasyfikowane przez WHO jako rakotwórcze dla ludzi już prawie dwadzieścia lat temu!

Inni również dołączyli się do tych działań i zareagowali na moją pierwotną propozycje, by mocno ograniczyć ekspozycje ludności:

  • Związek Zawodowy Nauczycieli Zjednoczeni Wychowawcy (The United Educators Teachers’ Union) z San Francisco uchwalił niedawno rezolucję dotyczącą promieniowania o częstotliwości radiowej (RF) i telefonów komórkowych, w której wzywa do ustanowienia bezpieczniejszych norm (2017)
  • Sąd we Florencji zarządził natychmiastowe wyłączenie wi-fi w szkole podstawowej i gimnazjum im. Boticellego i przejście na internet przewodowy w celu ochrony zdrowia ucznia z nadwrażliwością elektromagnetyczną (2019)
  • Włoski sąd niedawno nakazał rządowi (Ministerstwu Środowiska i Edukacji) rozpoczęcie kampanii mającej na celu poinformowanie społeczeństwa o zagrożeniach dla zdrowia powodowanych przez telefony komórkowe i bezprzewodowe (2019)

***

Bardzo wcześnie ukułem takie sformułowanie, że jest to największy, obejmujący wszystkich bez wyjątku, eksperyment w historii ludzkości:
Co się stanie, gdy przez całą dobę, gdziekolwiek jesteśmy, pozwolimy, by wykorzystywano nas i nasze dzieci jako króliki doświadczalne napromieniowując całe nasze ciało (przy olbrzymich poziomach narażenia!) przez resztę naszego życia?

Niewielu próbowało odpowiedzieć na to pytanie, ale niektóre organizacje, wśród nich producenci sprzętu, operatorzy, władze odpowiedzialne za ochronę ludności przed promieniowaniem – ci, którzy zdecydowanie i w 100% ufają obecnym wynikom badań naukowych oraz naszej powszechnej wiedzy na temat potencjalnych skutków zdrowotnych sztucznych pól elektromagnetycznych i przez to słuchają mnie i innych, już dawno opuścili tonący statek, i zrobiła to nawet WHO. Nic więc dziwnego, że promieniowanie elektromagnetyczne, z powodu problemów zdrowotnych, które może powodować, nie jest już objęte ubezpieczeniem ani reasekuracją. Brytyjski gigant ubezpieczeniowy Lloyd’s – wraz z innymi firmami ubezpieczeniowymi i reasekuracyjnymi – zapoczątkował ten ostrożnościowy trend. Szkody na zdrowiu wynikające z bezpośredniego lub pośredniego narażenia na promieniowanie elektromagnetyczne, obecne w naszym współczesnym świecie napędzanym gadżetami, nie są już objęte jego polisami ubezpieczeniowymi.

Więc nie dzwońcie do firm ubezpieczeniowych w przyszłości, ale do swojego rządu i parlamentu, ponieważ zezwoliły one na ogromne zwiększenie tego narażenia. Na dodatek odsunięto, miast dać im wsparcie, naukowców o krytycznym nastawieniu, informujących o tych nieetycznych zachowaniach i wyrażających poważne wątpliwości co bezpieczeństwa bezprzewodowych gadżetów.

Tom Butler, profesor systemów informatycznych, specjalizujący się w technologiach semantycznych i regulacyjnych, główny badacz w GR3C w University College Cork (UCC) w mieście Cork w Irlandi oraz były laureat nagrody Irish Research Council, niedawno powiedział:
Na skutek promieniowania z urządzeń bezprzewodowych dzieci są coraz bardziej narażone na choroby, obecnie i w przyszłości, a winę za taki stan rzeczy ponoszą słabe rządy, przejęte przez przemysł ministerstwa i agencje rządowe, skorumpowane instytucje, uległa prasa i nieetyczne lub żyjące w nieświadomości środowiska akademickie.” (24 kwietnia 2019 r.; Raidió Teilifís Éireann, RTE.ie).

Oczywiście mam szczerą nadzieję, że Ty, czytelniku, nie żyjesz w takim kraju, lecz w prawdziwej demokracji, gdzie na pierwszym miejscu stawia się dobro obywateli, a nie korporacyjną chciwość!

Na świecie coraz częściej słychać dudnienie z machiny prawniczej; adwokaci, radcy i sędziowie barwnie tłumaczą, które przepisy i artykuły naruszono zezwalając na pokrycie całej przestrzeni publicznej sztucznymi polami elektromagnetycznymi, obecnie pod siec 5G, a wcześniej pod 4G, 3G itd. Z całym szacunkiem dla tych zdolnych i kompetentnych ekspertów, muszę powiedzieć, ze osobiście wolałbym jednak żyć w społeczeństwie opartym na zdrowym rozsądku niż na niekończących się i kosztownych procesach sądowych. Problemy, takie jak ten, czy owady zapylające są zagrożone w wyniku ekspozycji na potencjalnie toksyczne dla środowiska, sztuczne pola elektromagnetyczne, można łatwo rozwiązać za pomocą prawidłowo przeprowadzonych obserwacji i eksperymentów naukowych. I oto ważna wskazówka na przyszłość: tak zdobytą wiedzę można wykorzystać do opracowania zielonej, przyjaznej dla człowieka i środowiska technologii, która umożliwi ogromne korzyści i zyski, bez niszczenia naszej planety. Oczywiście wiedza, którą nabędziemy, nauczy nas, że naprawdę nie możemy narażać siebie ani przyrody na kolosalne dawki energii promieniowania elektromagnetycznego – bo ani my, ani przyroda nie jesteśmy do tego przystosowani!

***

Jako członek tej intelektualnej „straży pożarnej”, którą zwiemy nauką akademicką, ja, o wiele bardziej niż zwykła straż pożarna, lubię szukać kłębków dymu, zanim przerodzą się w wielkie pożary. Dlatego najczęściej zaczynam od zidentyfikowania prawdziwych potrzeb społecznych.

W ostatnich tygodniach maja 2019 r. widzieliśmy w mediach, że wyginięciem zagrożony jest prawie milion gatunków roślin i zwierząt, a wiele z nich może wymrzeć w ciągu najblizszych kilkudziesieciu lat z powodu działalności człowieka, co zostało udokumentowane w najnowszym i najbardziej kompleksowym jak dotąd raporcie na temat stanu globalnych ekosystemów, przygotowanym przez działającą pod auspicjami ONZ platformę zwaną Międzyrządową Platformą Naukowo-Polityczną ds. Różnorodności Biologicznej i Usług Ekosystemowych (IPBES). „Bez drastycznych działań na rzecz ochrony siedlisk tempo wymierania gatunków – już dziesiątki do setek razy wyższe niż średnia z ostatnich dziesięciu milionów lat – tylko wzrośnie”, czytamy w analizie.

Według raportu działalność rolnicza miała największy wpływ na ekosystemy, od których zależni są ludzie, jeśli chodzi o dostęp do żywności, czystej wody i stabilnego klimatu. Utrata gatunków i naturalnych siedlisk stanowi równie duże zagrożenie dla życia na Ziemi, co zmiana klimatu, stwierdza sie w podsumowaniu pracy opublikowanej 6 maja 2019. Różnorodność biologiczna powinna znajdować się na pierwszym miejscu wśród priorytetów globalnych na równi z klimatem, podsumowała Anne Larigauderie, sekretarz wykonawczy IPBES, na konferencji prasowej 6 maja w Paryżu we Francji. Anne Larigauderie powiedziała również: „Nie możemy już mówić, że nie wiedzieliśmy”.

Platforma IPBES przewiduje, że bez „transformacyjnych zmian” w światowych systemach gospodarczych, społecznych i politycznych w celu rozwiązania tego kryzysu, duże straty bioróżnorodności utrzymają się do 2050 r. i dlużej. „Podkopujemy fundamenty naszych gospodarek, źródeł utrzymania, bezpieczeństwa żywności, zdrowia i jakości życia na całym świecie” – zaznaczył Robert Watson, przewodniczący IPBES, chemik atmosferyczny na Uniwersytecie East Anglia w Norwich, Wielka Brytania. Tak ogromne szkody w ekosystemach podważyłyby globalne wysiłki na rzecz ograniczenia ubóstwa i głodu oraz promowania bardziej zrównoważonego rozwoju, podsumowuje raport IPBES.

Zrodlo: Humans are driving one million species to extinction, Nature 2019; 569: 171, doi: 10.1038/d41586-019-01448-4

Pojawiają się nowe dowody, że promieniowanie niejonizujące z urządzeń bezprzewodowych (telefonów komórkowych, Wi-Fi i inteligentnych liczników) szkodzi faunie oraz niszczy rośliny i drzewa. Pojawiły się specjalne raporty informujące o tym, jak to promieniowanie wpływa na populacje pszczół, jak zakłóca siedliska ptaków i ptasie systemy nawigacyjne. Zatem przyjrzyjmy się bardziej szczegółowo kilku z wielu opublikowanych prac naukowych podając dokładną bibliografie:
Balmori [2009] już dawno opisywał możliwość, że maszty telefonii komórkowej znajdujące się na obszarach życia zwierząt i owadów stale je napromieniowują wywołując niekorzystne skutki długofalowe, takie jak osłabienie naturalnych mechanizmów obronnych, pogorszenie stanu zdrowia, problemy z rozmnażaniem i zmniejszenie terytorium nadającego się do życia przez niszczenie habitatu. Stwierdził, że promieniowanie elektromagnetyczne może wywoływać awersyjną reakcję behawioralną u szczurów, nietoperzy i ptaków, takich jak wróble.
[Balmori A, Electromagnetic pollution from phone masts. Effects on wildlife.Zanieczyszczenie elektromagnetyczne z masztów telefonicznych. Wpływ na przyrodę”, Pathophysiology 2009; 16: 191–199]

Przeprowadził także eksperyment wystawiając jaja i kijanki żaby pospolitej (Rana temporaria) na promieniowanie elektromagnetyczne z kilku anten telefonii komórkowej znajdujących się w odległości 140 metrów [Balmori 2010]. Eksperyment trwał dwa miesiące, od fazy jaja do zaawansowanej fazy kijanki przed metamorfozą. Pomiary natężenia pola elektrycznego (częstotliwości radiowych i mikrofal) w V/m uzyskane za pomocą trzech różnych urządzeń wynosiły od 1,8 do 3,5 V/m. W grupie narażonej (n = 70) zaobserwowano niską koordynację ruchów, asynchroniczny wzrost, w wyniku czego niektóre kijanki były duże, a inne małe oraz wysoką śmiertelność (90%). W grupie kontrolnej (n = 70) w tych samych warunkach, ale w klatce Faradaya, koordynacja ruchów była normalna, rozwój synchroniczny, a śmiertelność na poziomie 4,2%. Wyniki te wskazują, że promieniowanie emitowane przez maszty telefonii komórkowej może mieć wpływ na rozwój i może powodować wzrost śmiertelności narażonych na nie kijanek. Badanie to może mieć ogromne implikacje dla świata przyrody, który jest teraz narażony na wysokie poziomy promieniowania mikrofalowego z wielu masztów telefonicznych, routerów WiFi i innych urządzeń.
[Balmori A, Mobile phone mast effects on common frog (Rana temporaria) tadpoles: the city turned into a laboratory, Electromagn Biol Med 2010; 29: 31-35]

Jak zauważyli Arno Thielens i współpracownicy [2018], owady są stale narażone na pola elektromagnetyczne (PEM) z zakresu radiowego (RF) o różnych częstotliwościach. Zakres częstotliwości używanych w bezprzewodowych systemach telekomunikacyjnych wzrośnie w najbliższej przyszłości z poniżej 6 GHz (2G, 3G, 4G i WiFi) do 120 GHz (5G). Najnowszy artykuł tych autorów jest pierwszym, który podał pochłoniętą moc elektromagnetyczną RF u czterech różnych typów owadów w zależności od częstotliwości (w przedziale od 2 GHz do 120 GHz). Stworzono zestaw modeli owadów przy użyciu nowego typu obrazowania mikro-CT (tomografia komputerowa). U wszystkich owadów zaobserwowano zależność zaabsorbowanej mocy od częstotliwości i wykazano ogólny wzrost pochłoniętej mocy RF przy 6 GHz i powyżej, w porównaniu do mocy RF zaabsorbowanej przy częstotliwości poniżej 6 GHz.

Ich symulacje wykazały, że przesunięcie o 10% gęstości mocy padającej do zakresu częstotliwości powyżej 6 GHz doprowadziłoby do wzrostu mocy pochłoniętej o 3–370%.

[Thielens A, Bell D, Mortimore DB, Greco MK, Martens L, Joseph W – Exposure of insects to radiofrequency electromagnetic fields from 2 to 120 GHz („Ekspozycja owadów na pola elekromagnetyczne częstotliwości radiowych od 2 do 120 GHz”), Nature Scientific Reports 2018, 8:3924 | DOI:10.1038/s41598-018-22271-3]

Wiele raportów wykazało jasne niebezpieczne skutki promieniowania mikrofalowego (MW) na rozwój zarodka kurczęcia. W artykule autorstwa Tsybulin i wsp. [2012] starano się wyjaśnić wpływ MW emitowanego przez komercyjny model telefonu komórkowego GSM 900 MHz na rozwój zarodka przepiórek (Coturnix coturnix japonica) zarówno podczas krótkiej, jak i długiej ekspozycji.

W tym celu świeżo zapłodnione jaja napromieniowywano, podczas pierwszych 38 godzin lub 14 dni inkubacji, przez telefon komórkowy w trybie „łączenia” aktywowany w sposób ciągły przez system komputerowy. Maksymalna intensywność promieniowania padającego na powierzchnię jaja wynosiła 0,2 μW/cm2. Napromieniowanie doprowadziło do istotnego (p <0,001) wzrostu liczby zróżnicowanych somitów w zarodkach poddanych 38-godzinnej ekspozycji i do znacznego (p <0,05) wzrostu całkowitego przeżycia zarodków w narażonych na promieniowanie jajach po 14 dniach ekspozycji. Tsybulin i współpracownicy postawili hipotezę, że zaobserwowany efekt wspomagający był spowodowany nasileniem metabolizmu w narażonych zarodkach wywołanym przez mechanizmy peroksydacji.

Rzeczywiście poziom substancji reagujących z kwasem tiobarbiturowym (TBA) był istotnie (p <0,05-0,001) wyższy w mózgach i wątrobach piskląt, które rozwinęły się z zarodków poddanych ekspozycji. Zatem zaobserwowane skutki promieniowania z komercyjnego telefonu komórkowego GSM 900 MHz na rozwój zarodków przepiórczych wskazują na możliwość nietermicznego wpływu mikrofal (MW) na embriogenezę. Autorzy zasugerowali, że wspomagający efekt niskich dawek promieniowania na rozwój zarodka można wytłumaczyć efektem hormezy wywołanym przez reaktywne formy tlenu (ROS). Oczywiście potrzebne są dalsze badania w celu wyjaśnienia tego założenia, należy jednak zauważyć, że jakikolwiek efekt (negatywny lub pozytywny) odbiegający od stanu normalnego – choć kuszący np. z komercyjnego punktu widzenia – zawsze powinien być oceniany jako nienormalny, a zatem potencjalnie szkodliwy.

[Tsybulin O, Sidorik E, Kyrylenko S, Henshel D, Yakymenko I,

GSM 900 MHz microwave radiation affects embryo development of Japanese quails” („Promieniowanie mikrofalowe GSM 900 MHz wpływa na rozwój zarodków japońskich przepiórek”), Electromagn Biol Med 2012; 31: 75–86]

Gwałtowny rozwój telefonii komórkowej naturalnie doprowadził do wyraźnego wzrostu poziomu pól elektromagnetycznych w środowisku, które mogą wpływać na społeczność zapylaczy i zagrażać zapylaniu jako kluczowej usłudze ekosystemu. Poprzednie badania przeprowadzone na modelach gatunków w warunkach laboratoryjnych wykazały negatywny wpływ promieniowania elektromagnetycznego (PEM) na sukces reprodukcyjny oraz rozwój i nawigację owadów. Jednak potencjalny wpływ, jaki powszechnie rozlokowane anteny telefonii komórkowej wywierają na dzikie społeczności zapylaczy poza mikrokosmosem laboratoryjnym, są nadal w dużej mierze nieznane. Lázaro i wsp. [2016] badali wpływ promieniowania elektromagnetycznego emitowanego z anten telekomunikacyjnych na kluczowe grupy dzikich zapylaczy [dzikie pszczoły, muchówki z rodziny bzygowatych i bujankowatych, pozostałe muchówki, chrząszcze, motyle i osy]. Zmierzyli PEM w 4 odległościach (50, 100, 200 i 400 m) od 10 anten (5 na wyspie Limnos i 5 na wyspie Lesbos – wschodnia część Morza Śródziemnego w Grecji) i skorelowali wartości PEM z liczebnością i bogactwem owadów (ta ostatnia tylko dla dzikich pszczół i muchówek). Promieniowanie elektromagnetyczne wpłynęło na wszystkie grupy zapylaczy oprócz motyli.

Na obu wyspach liczebność chrząszcza, osy i muchówki zmniejszyła się wraz z ekspozycją na PEM, podczas gdy liczebność gniazdujących pod ziemią dzikich pszczół i bujankowatych niespodziewanie wzrosła wraz z ekspozycją na PEM. Wpływ PEM na liczebność pozostałych muchówek różnił się między wyspami. W odniesieniu do bogactwa gatunków PEM miało zwykle negatywny wpływ na muchówki (bzygowate) na Limnos. Ponieważ PEM negatywnie wpłynęło na liczebność kilku gildii owadów i zmieniło skład dzikich owadów zapylających w naturalnych siedliskach, to fakt ten może również mieć dodatkowy ekologiczny i ekonomiczny wpływ na utrzymanie różnorodności flory, produkcję roślinną i dobrostan ludzi.

[Lázaro A, Chroni A, Tscheulin T, Devalez J, Matsoukas C, Petanidou T, Electromagnetic radiation of mobile telecommunication antennas affects the abundance and composition of wild pollinators (“Promieniowanie elektromagnetyczne z anten telefonii komórkowej wpływa na liczebność i skład dzikich zapylaczy”), J Insect Conserv 2016; 20: 1-10]

Burlaka i wsp. w 2013 r. postawili sobie za cel zrozumienie potencjalnego mechanizmu/-ów stojących za długotrwałą ekspozycją ludzi na promieniowanie elektromagnetyczne o częstotliwości radiowej (RF-EMR) i niskiej mocy, które prawdopodobnie prowadzi do statystycznie istotnego wzrostu występowania nowotworów. Mechanizmy tego oddziaływania są niejasne, ale wcześniej juz opisywano zjawisko stresu oksydacyjnego w żywych komórkach poddanych ekspozycji na RF-EMR. Badanie tych autorów, przeprowadzone na modelu zwierzęcym, miało na celu oszacowanie ilości pierwszych wolnych rodników, które powstają w wyniku ekspozycji i doprowadzają do stresu oksydacyjnego w komórce. Zarodki japońskich przepiórek i wystawiono in ovo na bardzo niskie natężenie RF-EMR o częstotliwości GSM 900 MHz (0,25 µW/cm2) przez 158–360 godzin w sposób nieciągły (48 sekund – włączone, 12 sekund – wyłączone) przed początkową fazą rozwoju i w jej trakcie. Poziomy rodnika ponadtlenkowego (O2 · -), tlenku azotu (NO·), substancji reagujących z kwasem tiobarbiturowym (TBARS), 8-okso-2′-deoksyguanozyny (8-okso-dG) i aktywność enzymów antyoksydacyjnych poddano ocenie w komórkach/tkankach zarodków wyeksponowanych na RF-EMR przez 38 godzin, 5 dni i 10 dni oraz w zarodkach niewyeksponowanych.

Ekspozycja spowodowała istotną trwałą nadprodukcję rodnika ponadtlenkowego (02 -) i tlenku azotu (NO) w komórkach zarodka podczas całego okresu analiz. W wyniku tego miały miejsce istotnie zwiększone poziomy TBARS i 8-okso-dG, a następnie doszło do wystąpienia istotnie obniżonych poziomów aktywności dysmutazy ponadtlenkowej (SOD) i katalazy w wyeksponowanych komórkach zarodka.

Burlaka i wsp. [2013] słusznie wyciągnęli wniosek, że ekspozycja rozwijających się zarodków przepiórczych na bardzo niskie natężenie RF-EMR o częstotliwości GSM 900 MHz przez co najmniej 158 godzin prowadzi do istotnej nadprodukcji wolnych rodników/reaktywnych form tlenu i uszkodzenia oksydacyjnego DNA w komórkach zarodka. Te zmiany oksydacyjne mogą prowadzić do patologii aż po onkogenną transformację komórek, jak zasugerowano w cytowanych powyżej badaniach na gryzoniach.

[Burlaka A, Tsybulin O, Sidorik E, Lukin S, Polishuk V, Tsehmistrenko S, Yakymenko I, Overproduction of free radical species in embryonal cells exposed to low intensity radiofrequency radiation, Exp Oncol 2013; 35: 219–225]

W greckim badaniu Magras & Xenos [1997] zaobserwowano, że po ekspozycji in vivo w kilku miejscach wokół zamontowanych w zgrupowaniu anten poza miastem Saloniki wystąpił w populacji mysz postępujący spadek liczby noworodków na matkę, który zakończył się nieodwracalną bezpłodnością. W tych lokalizacjach gęstość mocy częstotliwości radiowych wynosiła od 1.680 µW/m2 do 10.530 µW/m2, gdzie ta ostatnia jest typową wartością ekspozycji 100 metrów od stacji bazowej/anteny. Jednak rozwój noworodków w okresie prenatalnym, oceniany na podstawie długości ciała od głowy do nasady ogona, masy ciała oraz liczby kręgów lędźwiowych, krzyżowych i kości ogonowej uległ poprawie, co na pierwszy rzut oka może brzmieć zachęcająco. Pamiętajmy jednak, że każdy nienormalny profil należy zawsze traktować jako taki, czyli jako nienormalny. Karmienie tych płodów energią mogło je „rozwinąć”, tak jak karmienie kulturysty sterydami anabolicznymi rozwija jego mięśnie, ale ten kulturysta w wyniku zażywanych sterydów dozna dramatycznej redukcji rozwoju narządów płciowych i obniżenia płodności, tak jak myszy kolo Salonik. (Zapytajcie jakiegokolwiek zawodowego kulturystę, jeśli mi nie wierzycie. Albo zapytajcie profesjonalnego ogrodnika, co się stanie, kiedy podsypiecie rośliny wydające kwiaty zbyt dużą ilością nawozów (= energii): rozwiną wielkie listowie, ale bardzo mało i bardzo niewielkich kwiatów, jeśli w ogóle. To takie proste, to moja hipoteza robocza i powinniście ją cytować i zażądać badań w tej dziedzinie mechanistycznego podejścia).

[Magras IN, Xenos TD, “RF radiation-induced changes in the prenatal development of mice” („Wywołane promieniowaniem RF zmiany w rozwoju prenatalnym myszy”), Bioelectromagnetics 1997; 18: 455-461]

Dimitris Panagopoulos w swej przełomowej pracy badał, między innymi, efekt promieniowania GSM na rozwój jajników u dziewiczych samic owadów Drosophila melanogaster [Panagopoulos 2012]. Nowo wyłonione dorosłe samice muszki owocowej zostały zebrane i podzielone na oddzielne identyczne grupy. Po upływie określonej liczby godzin – różnych dla każdej grupy – owady (narażone i nienarażone) zostały poddane sekcji, a ich nienaruszone jajniki zostały zebrane i sfotografowane pod mikroskopem optycznym w tym samym powiększeniu. Porównano wielkość jajników między narażonymi a nienarażonymi dziewiczymi samicami owadów, w czasie potrzebnym do zakończenia oogenezy i dojrzewania pierwszych jaj w owariolach. Natychmiast po sfotografowaniu nienaruszonych jajników, zostały one następnie podzielone na poszczególne owariole i poddane testowi TUNEL i barwieniu oranżem akrydyny w celu oceny stopnia uszkodzenia DNA w komórkach komory zawierającej jajeczka. Badanie wykazało, że rozmiar jajników narażonych owadów jest znacznie mniejszy niż u owadów nienarażonych z powodu zniszczenia komór jajowych przez promieniowanie GSM, po uszkodzeniu DNA i wynikającej z tego indukcji śmierci komórki w komórkach komory jajowej dziewiczych samic, jak pokazano we wcześniejszych eksperymentach na zapłodnionych samicach. Różnica wielkości jajników między narażonymi a nienarażonymi dziewiczymi samicami muszek staje się najbardziej widoczna 39-45 godzin po przeobrażeniu, gdy pierwsze jaja w jajnikach znajdują się w późnym stadium witelogenezy i post-witelogenezy (pomiędzy środkowym a późnym etapem oogenezy). Ponad 45 godzin po przeobrażeniu różnica w wielkości jajników maleje, w tym samym czasie, gdy pierwsze dojrzałe jaja u nienarażonych owadów opuszczają jajniki i są składane.

[Panagopoulos DJ, Effect of microwave exposure on the ovarian development of Drosophila melanogaster (“Wpływ ekspozycji mikrofalowej na rozwój jajników Drosophila melanogaster”) Cell Biochem Biophys 2012; 63: 121-132]

Margaritis i wsp. [2013] zastosowali podobne podejście, wykorzystując modelowe organizmy biologiczne Drosophila melanogaster i Drosophila virilis do oceny wpływu na apoptotyczną śmierć komórek folikularnych podczas oogenezy i spadku zdolności rozrodczych (płodności). Przeprowadzono ogółem 280 różnych eksperymentów z wykorzystaniem nowo wyłonionych muszek wyeksponowanych codziennie na krótki czas przez 3-7 dni na różne źródła pól elektromagnetycznych, w tym: telefon komórkowy GSM 900/1800 MHz, bazę telefonu bezprzewodowego DECT 1880-1900 MHz, telefon bezprzewodowy DECT, kombinację telefon komórkowy – telefon DECT, sieć bezprzewodową 2,44 GHz (Wi-Fi), Bluetooth 2,44 GHz, urządzenie generujące 92,8 MHz FM, elektroniczną nianię 27,15 MHz, generator fali ciągłej (CW) o częstotliwości 900MHz i kuchenką mikrofalową 2,44 GHz RF oraz składową magnetyczną pola. Zbadano odległość od źródła emitującego, czas trwania ekspozycji i powtarzalność. Wszystkie zastosowane źródła PEM miały statystycznie istotny wpływ na płodność i indukcję apoptozy, czyli śmierci komórkowej, nawet przy bardzo niskich poziomach mocy (0,3 V/m dla promieniowania Bluetooth), znacznie poniżej wytycznych ICNIRP, co sugeruje, że system oogenezy gatunku Drosophila nadaje się do stosowania jako biomarker w badaniach nad potencjalną bioaktywnością PEM.

[Margaritis LH, Manta AK, Kokkaliaris CD, Schiza D, Alimisis K, Barkas G, Georgiou E, Giannakopoulou O, Kollia I, Kontogianni G, Kourouzidou A, Myari A, Roumelioti F, Skouroliakou A, Sykioti V, Varda G, Xenos K, Ziomas K, Drosophila oogenesis as a bio-marker responding to EMF sources, Electromagn Biol Med 2013; Early Online: 1–25, DOI: 10.3109/15368378.2013.800102]

Ekspozycja różnych gatunków zwierząt na pola elektromagnetyczne o częstotliwości radiowej (RF-EMF) może wywoływać różne skutki biologiczne, takie jak stres oksydacyjny, efekty genotoksyczne i dysfunkcje układu odpornościowego. Temat ten został poruszony przez Vilić i wsp. w 2017 r., którzy wskazali, że brak jest wyników dotyczących reakcji na stres oksydacyjny i genotoksyczność u pszczoły miodnej (Apis mellifera) po ekspozycji na pola elektromagnetyczne częstotliwości radiowych (RF-EMF). Dlatego przeprowadzili oni badanie mające na celu sprawdzenie, jaki wpływ ma ekspozycja na RF-EMF na aktywność katalazy, dysmutazy ponadtlenkowej, S-transferazy glutationowej (GST), poziomu peroksydacji lipidów i uszkodzenia DNA u larw pszczół miodnych. Larwy pszczoły miodnej eksponowano na RF-EMF o częstotliwości 900MHz i natężeniu 10, 23, 41 i 120 V/m przez 2 godziny. Przy natężeniu 23 V/m zbadano również wpływ sygnału zmodulowanego amplitudowo (AM) falą sinusoidalną o częstotliwościach 217 Hz i 1 kHz, przy głębokość modulacji 80%. Aktywność katalazy i poziom peroksydacji lipidów istotnie zmniejszyły się u larw pszczół miodnych eksponowanych na działanie niemodulowanego pola o natężeniu 10 V/m w porównaniu do grupy kontrolnej. Aktywność dysmutazy ponadtlenkowej i S-transferazy glutationu u larw pszczół miodnych eksponowanych na niemodulowane pola nie różniła się statystycznie w porównaniu z grupą kontrolną. Uszkodzenie DNA istotnie wzrosło u larw pszczół miodnych narażonych na pole modulowane (80% AM 1 kHz sinus) przy 23 V/m w porównaniu z grupą kontrolną i wszystkimi innymi grupami narażenia. Modulowane pole elektromagnetyczne RF-EMF wywołało więcej negatywnych skutków niż niemodulowane pole o tej samej częstotliwości. Chociaż pszczoły miodne w naturalnym środowisku nie byłyby narażone na tak duże poziomy pola jak te zastosowano w eksperymentach, to wyniki wskazują na potrzebę dalszych intensywnych badań na wszystkich etapach rozwoju pszczół miodnych.

[Vilić M, Gajger IT, Tucak P, Štambuk A, Šrut M, Klobučar G, Malarić K, Žaja IŽ, Pavelić A, Manger M, Tkalec M, Effects of short-term exposure to mobile phone radiofrequency (900 MHz) on the oxidative response and genotoxicity in honey bee larvae, J Apicult Res 2017; 56: 430–438]

Belgijsko-szwedzkie badanie przeprowadzone przez Cammaerts & Johansson [2013] na mrówkach, którym uniemożliwiono opuszczenie sztucznego habitatu stworzonego w laboratorium, ujawniło, że dorosłe mrówki po ekspozycji na promieniowanie z telefonu komórkowego wykazywały ewidentne zaburzenia zachowania, objawiające się zakłóceniami w ich codziennej aktywności oraz coraz częstszym przeszukiwaniem lokalnego środowiska. Było jasne, że coś je niepokoiło.

[Cammaerts MC, Johansson O, Ants can be used as bio-indicators to reveal biological effects of electromagnetic waves from some wireless apparatus, Electromagn Biol Med 2014; 33: 282-288]

Natychmiast po naszym badaniu z 2013 r. napisałem komentarz w 2014 r., w którym wezwałem kobiety w ciąży i dzieci, aby nie narażały się na promieniowanie z urządzeń bezprzewodowych, i stwierdziłem, że my, ludzie, tylko dyskutujemy o zagrożeniach, natomiast mrówki i pszczoły uciekają z pola elektromagnetycznego! Wskazałem również, że badanie przeprowadzone przez Daniela Favre w 2011 r. w Lozannie, w Szwajcarii (zobacz także: Mobile phone-induced honeybee worker piping oraz https://www.jscimedcentral.com/Behavior/Articles/behavior-2-1010.pdf) wykazało, że sygnał z telefonów komórkowych może nie tylko dezorientować pszczoły, ale także powodować ich śmierć. Kiedy badacze wyeksponowali ule na promieniowanie z telefonu komórkowego, pszczoły po prostu przeniosły się w inne miejsce i nigdy nie wróciły. Doszedłem do wniosku, że właśnie takie zachowanie pszczelarze na całym świecie nazywają „zapaścią kolonii pszczelej” – Colony Collapse Disorder (CCD) – chodzi o zjawisko polegające na nagłym zniknięciu pszczół z uli. Wiele innych badań wykazało ponadto, że promieniowanie o częstotliwości radiowej oddziałuje na pszczoły i że owady te na nie reagują. Naukowcy twierdzą, że ekspozycja zaburza funkcjonowanie ula, zakłóca nawigację, osłabia układ odpornościowy [cf. Johansson 2009] i przyczynia się do zapaści kolonii [odniesienia i dalsza dyskusja: patrz Cammaerts 2017], więc pogląd, który wyraziłem powyżej, znalazł dobry grunt do dalszych badań.

[Johansson O, Disturbance of the immune system by electromagnetic fields — A potentially underlying cause for cellular damage and tissue repair reduction which could lead to disease and impairment („Zakłócenie układu odpornościowego przez pola elektromagnetyczne – Potencjalna przyczyna uszkodzenia komórek i zmniejszenia zdolności regeneracji tkanek, mogąca prowadzić do chorób i zaburzeń”), Pathophysiology 2009a; 16: 157-177]

[Cammaerts M-C, Is electromagnetism one of the causes of the CCD? A work plan for testing this hypothesis (“Czy elektromagnetyzm jest jedną z przyczyn Zapaści Kolonii Pszczelej? Plan badań w celu sprawdzenia tej hipotezy”), J Behav 2017; 2: 1-6]

Francuscy naukowcy, pod kierunkiem Alaina Viana z Equipe de Recherche Transduction et Autosurveillance Cellulaire Universytetu im. B. Pascala w Aubière, wykazali, że nawet pomidory wykazują uszkodzenia w wyniku ekspozycji na stosunkowo słabe promieniowanie 900 MHz z masztów telefonii komórkowej [Roux i wsp. 2008 ]. Uczeni ci uważają, że znaleźli czynnik środowiskowy, który natychmiast wpływa na materiał genetyczny w komórkach pomidora, co z kolei wywołuje w komórkach rośliny sekwencję uszkodzeń chemicznych, z udziałem cząsteczki kalmoduliny. W publicznie udzielonych wywiadach opisali ten efekt tymi słowy: „wygladały dosłownie tak, jakbyśmy je zmiażdżyli młotkiem”. Wystarczyło wyeksponować kilka liści, aby zareagowała cała roślina. Uszkodzenia były jednak mniejsze na tych częściach rośliny, które były chronione przed promieniowaniem.

[Roux D, Vian A, Girard S, Bonnet P, Paladian F, Davies E, G Ledoigt, High frequency (900 MHz) low amplitude (5 V/m) electromagnetic field: a genuine environmental stimulus that affects transcription, translation, calcium and energy charge in tomato, Planta 2008; 227: 883-891]

W badaniu powielającym wstępne odkrycia dokonane przez pięć duńskich uczennic (Lea Nielson, Mathilde Nielsen, Signe Nielsen, Sisse Coltau i Rikke Holm, w szkole Hjallerup, pod nadzorem ich nauczyciela biologii, pana Kima Horsevada), profesor Cammaerts i ja badaliśmy wpływ sygnałów stacji bazowej telefonii komórkowej na kiełkowanie nasion Brassicaceae Lepidium sativum (rzeżucha) [Cammaerts i Johansson 2015]. Przy wysokim poziomie promieniowania (70-100 μW/m2 = 175 mV / m) nasiona nigdy nie zakiełkowały. Pierwszy etap kiełkowania nasion – imbibicja (pęcznienie) komórek zarodkowych – nie mógł wystąpić pod wpływem promieniowania, podczas gdy w wilgotnym kompoście imbibicja zachodziła i lekko rozwinęły się korzenie. Po usunięciu z pola elektromagnetycznego nasiona kiełkowały normalnie. Zatem promieniowanie było najprawdopodobniej przyczyną niewystąpienia imbibicji i kiełkowania nasion.

[Cammaerts MC, Johansson O, Effect of man-made electromagnetic fields on common Brassicaceae Lepidium sativum (cress d’Alinois) seed germination: a preliminary replication study, Phyton, International Journal of Experimental Botany 2015; 84: 132-137]

Podsumowując, jeśli jesteś mrówką, pomidorem, żabą, kurczakiem, myszą lub którymkolwiek z powyższych zwierząt czy roślin, lepiej nie kupuj i nie używaj telefonu komórkowego ani routera WiFi. Lepiej zostaw je ludziom, hm …? A biorąc pod uwagę ogromne zmniejszenie populacji wielu gatunków ptaków i owadów zapylających na całym świecie w ciągu ostatnich dwudziestu lat można słusznie zapytać: „Czy winowajcą nie jest nieustanne, bardzo silne bombardowanie z różnych źródeł sztucznym PEM?”

(Jak wielokrotnie wskazywano – a ostatnio zrobila to dr Vibeke Frøkjær Jensen w swym pięknym przemówieniu do członków duńskiego parlamentu podczas „Konferencji nt. 5G” 4 maja 2019 r. w Christiansborg w Kopenhadze –wdrażanie obecnych i poprzednich systemów telekomunikacyjnych może stać w sprzeczności z Konwencją z Aarhus, Dyrektywami Siedliskową i Ptasią, Konwencją o Bioróżnorodności, Konwencją Bońską, Konwencją Berneńską i Zasadą Ostrożności.

Ponadto zastanawiam się, czy konsumenci są świadomi, że masowa wycinka zdrowych drzew na całym świecie ma podobno związek z faktem, że drzewa, ich liście, a szczególnie mokre liście, mogą pochłaniać, a zatem utrudniać rozchodzenie się fal stosowanych w 5G, sieci bezprzewodowej nowej generacji?

Ta nieprzebadana nowa technologia – wraz z poprzednimi wersjami – może zagrażać nie tylko życiu i zdrowiu drzew, roślin, zwierząt i całej przyrody, ale także nas samych. Nie jest wykluczone, że wdrożenie tych standardów stoi całkowicie w opozycji do życia na tej planecie. Dlatego działając w obronie tych wspaniałych drzew, możemy również ochronić siebie, swoje dzieci i dobro przyszłych pokoleń. Mam wielką nadzieję, że wybrani przez nas przedstawiciele będą potrafili wyedukować społeczeństwo w tej kwestii. Jeśli nie, to urzędnicy i politycy albo muszą ustąpić, albo przedstawić dowody na bezpieczeństwo tej technologii – dowody, których przynajmniej amerykańskie FCC i FDA jak na razie nie posiadają. Ale ponieważ wielu polityków jest mniej zaznajomionych z autentyczną prawdą i całkowitą uczciwością, wiec wciąż jest nadzieja.

Jednym z bardzo interesujących posunięć politycznych jest rozpoczęta niedawno przez chorwacką partię polityczną inicjatywa „Żywe tarcze” („Živi zid”) – po raz pierwszy przyznano, ze król jest nagi i podjęto działania jak przystało na ludzi dorosłych i odpowiedzialnych.

Członkowie tej partii przedstawili na konferencji zatytułowanej „Infrastruktura telekomunikacyjna i jej wpływ na środowisko i zdrowie”, która miała miejsce 19 maja 2019 r. w Zagrzebiu, w Chorwacji, program skierowany zarówno do chorwackich polityków, jak i do Parlamentu Europejskiego. Program ten zawiera plan działań w zakresie edukacji społeczeństwa na temat negatywnych skutków zdrowotnych sztucznych pól elektromagnetycznych z telefonów komórkowych, anten i routerów WiFi, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci i młodzieży, a także opracowanie znacznie surowszych przepisów zagospodarowania przestrzennego.

Ta partia, z politykami takimi jak Maja Očko Šunjić i Ivan Vilibor Sinčić na czele, może stać się jedną z najważniejszych sil, które w nadchodzących latach przyczynią się do ustalenia prawdziwych faktów i, w konsekwencji, przyjęcia właściwych rozwiązań. Parlament Europejski potrzebuje takich polityków, którzy mają siłę, odwagę i poczucie obowiązku wobec obywateli, aby przeciwstawić się lobbingowi i interesom korporacyjnym w celu ochrony zdrowia publicznego oraz integralności fauny i flory. Droga może wydawać się długa, ale przecież my nie zdecydowaliśmy się na nią, dlatego, że jest łatwa, ale dlatego że jest trudna. Jednakże dzięki tej politycznej inicjatywie będzie można ją skrócić.

Osobiście, zawsze w swoim dorosłym życiu podkreślałem, że rozwój musi czasem oznaczać cofniecie się parę kroków wstecz. Cieszę się, że coraz więcej osób zdaje sobie z tego sprawę, na przykład gigant z branży mody, „Gant” pokazał niedawno na YouTube film dokumentalny zatytułowany „Flipping the ladder”- „Przewracanie drabiny”, w którym stawia pytanie: „A co, jeśli następny krok w twojej karierze nie będzie do góry?” Można również zapytać „A co, jeśli następnym krokiem w twojej karierze nie będzie zniszczenie przyszłości kolejnych gatunków zwierząt i roślin?”, lecz zamiast tego spróbujesz rozwiązać jeden z opisanych wyżej problemów.

Życzenia naukowców – w tym moje – dotyczące praktycznych rozwiązań mających na celu ochronę naszego zdrowia, zaczynają przynosić owoce. Pojawiło się na przykład wynalezione w Szwecji etui na telefon komórkowy (zgłoszone do opatentowania), które zmniejsza promieniowanie nawet o 99,9%, global.rpofsweden.com bez zakłócania funkcjonalności telefonu i trwałości baterii.

Pomiarów dokonały całkowicie niezależne, autoryzowane i akredytowane laboratoria – duńskie (EKTOS A/S, Kopenhaga) i fińskie (Verkotan OY, Oulu), a ja uczestniczyłem w tym jako niezależny i nieodpłatny obserwator.

Jest bardzo prawdopodobne, że nie jest to ostateczna ani jedyna odpowiedź na pytanie „Jak się chronić?”, ale zdecydowanie warto wypróbować to nowe etui. Bezczynność definitywnie nie zapewni nam żadnej ochrony, szczególnie wobec nadchodzącego wzrostu promieniowania, jaki przyniesie ze sobą 5G, Internet Rzeczy, 6G i tym podobne technologie.

Aby jeszcze bardziej przyspieszyć proces opracowywania przyszłej zielonej, przyjaznej człowiekowi i środowisku technologii, ponownie sugeruję – jako pierwszą innowacyjną propozycję regulacyjną – państwowy podatek od produktów elektronicznych i elektrycznych, z którego dochody powinny sfinansować przeprowadzenie niezależnych badan.

***

Ciągle powtarzam, w swoich wypowiedziach publicznych i na piśmie, że możemy z marszu przekreślić pomysł, jakoby techniki i gadżety, o których mowa, były bezpieczne, ponieważ nawet WHO w to nie wierzy – a wciąż ma w swojej klasyfikacji grupę, do której takie czynniki o udowodnionym bezpieczeństwie mogłoby przypisać („Grupa 4 – udowodnione, że czynnik nie jest rakotwórczy dla ludzi”). A więc pytania zadane przez Senatora Blumenthala, przez Członka Izby Reprezentantów, pana DeFazio i moje wlasne, przytoczone powyżej, są szczególnie istotne z tego punktu widzenia. Pytanie brzmi teraz, jak duże jest to ryzyko i jaki koszt jako społeczeństwo jesteśmy w stanie zaakceptować, pomijając koszty leżące w domenie firm ubezpieczeniowych i telekomunikacyjnych. Zamiast obchodzić problem, najwyższy czas postawić sprawę jasno i bez ogródek, nawet jeśli miałoby to być niemile.

Mam wielką nadzieję, że mój rząd, jego ministerstwa i urzędy, instytucje publiczne, prasa i naukowcy akademiccy mają kręgosłup, by wstać i nazwać rzeczy po imieniu, bez owijania w bawełnę. To jedyna droga, by zagwarantować zdrowie nasze i naszej planety. Mówię głośno: nazywajcie rzeczy po imieniu: nazywajcie ryzyko ryzykiem, a przyszły koszt kosztem, błagam! Pozwólcie obywatelom, podając im wszelkie dostępne informacje, dokonać świadomego wyboru, zanim będzie za późno!

Podsumowuję ponownie: nie wierzcie, że telefony komórkowe, tablety i Wi-Fi są bezpieczne; nie są! (I, jak już teraz wiecie, główni „gracze” na rynku już dawno o tym wiedzą). Te gadżety i generowane przez nie całkowicie sztuczne pola elektromagnetyczne zakłócają normalne funkcjonowanie mózgu, mają negatywny wpływ na uczenie się i pamięć, na płodność, stwarzają ryzyko zachorowania na raka i wykazano, że niszczą DNA w komórkach. Nie sprzyjają bakteriom, roślinom, zwierzętom – wyraźnie nie. Wszystko to można znaleźć w recenzowanych czasopismach naukowych, ale do tej pory nie było to domeną publiczną.

Dostępne dowody na zdrowotne i biologiczne skutki sztucznych pól elektromagnetycznych wymagają nowego podejścia do ochrony zdrowia publicznego i środowiska; ochrony rozwijającego się płodu oraz dzieci, i przemawiają za podjęciem zdecydowanych działań zapobiegawczych. Te wnioski są oparte na wcześniejszych raportach naukowych oraz na raportach dotyczących zdrowia publicznego, a dokumentujących następujące kwestie:

  1. Biologiczne (nietermiczne) skutki oddziaływania pól elektromagnetycznych o niskiej mocy oraz niepożądane skutki zdrowotne wykazano przy poziomach PEM znacznie poniżej obowiązujących norm ekspozycji.

  2. Zalecenia ICNIRP i IEEE/FCC dotyczące ekspozycji ludności są przestarzale i nieodpowiednie dla ochrony zdrowia przy ekspozycji długoterminowej na pola elektromagnetyczne o niskiej mocy (na poziomie nietermicznym).

  3. Pilnie potrzebne są nowe, oparte na biologii normy ekspozycji ludności, aby chronić zdrowie publiczne i przyrodę na całym świecie.

  4. Dalsze zwlekanie nie leży w interesie ludności, ani zwierząt, roślin czy bakterii.

Istnieje pilna potrzeba natychmiastowego zainicjowania całkowicie niezależnych projektów badawczych, aby zapewnić ochronę zdrowia publicznego, a także bezpieczeństwo i przyszłość świata zwierząt, roślin i bakterii. Te projekty muszą być całkowicie niezależne od wszelkiego rodzaju interesów biznesowych; na zdrowie publiczne i przyszłość świata przyrody nie możemy nakleić etykietki z ceną! Niezwykle ważne jest również to, żeby naukowcy zaangażowani w te projekty byli całkowicie niezależni od operatorów i żeby potrzebne fundusze pokrywane były w 100%, a nie w 99% lub mniej. Jasnym i wyraźnym obowiązkiem demokratycznie wybranych przedstawicieli każdego kraju jest czynić dobro dla ogółu, a nie działać we własnym interesie. Jak już wspomniałem wyżej proponując nowe rozwiązanie dotyczące polityki regulacyjnej, nałozenie na produkty elektroniczne i elektryczne rządowego podatku umożliwiłoby sfinansowanie niezależnych badan nad bezpieczeństwem tych produktów. – Ale co zamiast tego robią wasze „demokratycznie wybrane władze”?

***

Podsumujmy więc stwierdzając, że sprzedaje nam się różne gadżety z założeniem, że są „bezpieczne”, mimo że nikt nie wie, czy rzeczywiście są. Możemy również stwierdzić, że lepiej nie zadawać zbyt wielu pytań, bo w przeciwnym razie moglibyśmy odkryć, że wszystkie te gadżety niosą ze sobą pewne ryzyka, które nie są powszechnie znane, ale które są uwzględniane na przykład przez światowe firmy ubezpieczeniowe i reasekuracyjne, producentów telekomunikacyjnych i WHO. Oni mają swoją własną „zasadę ostrożności”, która brzmi „lepiej zabezpieczyć swoje interesy ekonomiczne niż potem płakać, gdy sprawy trafia do sądu”*. – I na koniec, dla wielu naukowców badanie negatywnych skutków zdrowotnych tych gadżetów nie jest rzeczą bezpieczną, ponieważ oznacza szybką utratę funduszy, pozycji i poważne zagrożenie dla osobistej reputacji. Osobiście uważam za rzecz straszną i bardzo niepokojącą, że pozwalamy na to, by ci nasi żołnierze z tej intelektualnej „straży pożarnej”, jaką jest nauka, byli oczerniani, wyśmiewani, zniesławiani i publicznie obrzucani oszczerstwami, że pozwalamy na rujnowanie ich osobistego zdrowia i życia rodzinnego za to, że wykonują swoją pracę, czyli to, czego oczekuje od nich społeczeństwo. Mówię: Wstyd i hańba wam, którzy organizowaliście te ataki, uważam je za obrzydliwe i infantylne. Mówię: Potrzebujemy zupełnie nowego, dorosłego i odpowiedzialnego społeczeństwa, z dumą noszącego kamizelki w żółto-czarne pasy na cześć Pana i Pani Pszczoły. Mówię: Załóżcie kamizelki i okażcie wasz sprzeciw!


Senator Richard Blumenthal podsumował: „Uważam, że naród amerykański zasługuje na to, aby wiedzieć, jakie są skutki zdrowotne… poruszamy się na ślepo, jeżeli chodzi o zdrowie i bezpieczeństwo”. … Kilka pszczół i innych owadów jeszcze lata. Ale na jak długo…?

Czy skończy się na tysiącu „G” dla tych kilku, którzy je chcą, ale bez ani jednej pszczoły dla całej reszty?

* Wielcy gracze w tej grze, podobnie jak producenci i operatorzy, nie chcą narażać pieniędzy akcjonariuszy, dlatego ratują się w taki sposób, że nigdy nie będą narażeni na ryzyko prawne. Słuchając mnie, zdali sobie sprawę, że mówię światu autentyczną prawdę i muszą od niej uciec, w przeciwnym razie napotkają na kolosalne problemy prawne i ekonomiczne.

***

W celu uzyskania dokładnej bibliografii, proszę skontaktować się z autorem: olle.johansson500@gmail.com

Autor: Olle Johansson, były kierownik Oddziału Dermatologii Eksperymentalnej, Zakład Neuronauki, Karolinska Institute, Sztokholm, Szwecja oraz były profesor nadzwyczajny Królewskiego Instytutu Technologii, również Sztokholm w Szwecji, obecnie na emeryturze, kieruje Instytutem Common Sense for Common Sense, Utö / Sztokholm w Szwecji.